Jakiś czas temu gazeta fakt i ich strona fakt.pl organizowała konkurs "Napisz list do Świętego Mikołaja". Córeczka jest jeszcze za mała by samej napisać list więc postanowiłam zrobić to w Jej imieniu. Po kilku dniach stwierdziłam, że zobaczę czy są wyniki konkursu, chociaż przez cały tydzień prześladował Mnie pech konkursowy. Co brałam udział to nie udawało się nic wygrać. Tym razem było tak samo, zobaczyłam wielki napis konkurs zakończony i zdjęcia laureatek. Stwierdziłam, że i tym razem niestety się nie udało. Dziś wpisuję login, hasło przeglądam, jak zwykle same reklamy i pierdoły. A tu nagle patrzę meil od konkurs fakt. Zastanowiło Mnie to bo konkurs już dawno został zakończony. Otwieram i od razu humor, mimo paskudnej pogody za oknem się poprawia.
Witaj
W
konkursie Mikołajkowym "Napisz list do Świętego Mikołaja" wygrałeś nagrodę niespodziankę. W odpowiedzi na tego maila prześlij nam swój adres do wysyłki nagrody. Pozdrawiamy
fakt.pl
Teraz niecierpliwie czekam co to przyjdzie..Jak tylko listonosz zawita od razu się pochwalę :)
środa, 11 grudnia 2013
gdy choruje dziecko
Brzydka pogoda za oknem, pełno wirusów w powietrzu i na każdym kroku spotykana osoba kichająca i kaszląca. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kilka dni gorączki którą udało się zbić i jeden dzień który nie zapowiadał, że coś wisi w powietrzu. Córka zaczęła kichać, odwiedził Nas lejący się katar a po chwili zmienił się głos. Kolejnego dnia z głosem było jeszcze gorzej a w dodatku mama też zaczęła cierpieć z powodu bólu gardła. Wizyta u lekarza i diagnoza: zapalenie gardła u dziecka i początki tego samego u mamy. Wór leków i antybiotyk na 8 dni. Wiadomo również co w takich przypadkach następuje. Zakaz wychodzenia z domu. Trzeba było zorganizować jakoś te dni. Pierwsze dwa były spokojne, dziecię po lekach spało prawie cały czas. W kolejnych nastąpiła poprawa i nadeszło znudzenie siedzeniem w łóżeczku. Na szczęście Mikołaj się postarał i przyniósł prezenty a między nimi malutkie pudełeczko.
Jest to zestaw 8 stempelków i gąbeczki z tuszem. Do wyboru był kolor niebieski tuszu oraz różowy. W każdym z tych 2 zestawów są inne postacie stempelków. Chciałyśmy różowy jednak wzorki jakie tam były zupełnie nie przypadły nam do gustu i pozostał kolor niebieski.
Kotek, kurka i piesek a także myszka, krówka i zajączek są super jak dla małego dziecka. Jednak jeden stempelek podłużny z dwoma motylkami/pszczółkami ma pomiędzy nimi coś co nie ukrywając dla Mnie przypomina kupy a chyba miało być ulami.
Dziecko wylądowało w łóżku rodziców opatulone kołdrą z zeszytem na kolanach przygotowane do odkrycia co jest w tym malutkim pudełeczku.
Otwieramy ii..niestety na poduszeczce nie ma ani trochę tuszu ( pytanie czy wysechł czy po prostu trzeba samemu się zatroszczyć o to). Pomysłowa matka przypomniała sobie iż w komodzie leżą naboje do pióra. Nie myśląc dużo wylałam zawartość jednego na niebieską poduszeczkę.
Dziecko niecierpliwie wierciło się na swoim miejscu i co chwilę wyrywało mi stempelki.
Pierwsze próby jednak nie przyniosły oczekiwanego rezultatu.
Zające nie miały ani oczu ani noska, kurka też była pozbawiona oczek, rysunki wychodziły niekompletne lub rozmazane.
Za lekko przyciskany stempelek sprawiał że obrazek był niekompletny a zbyt mocno przyciskany rozmazywał fragmenty. Trzeba było dużo cierpliwości i precyzji by wykonać idealny obrazek. Moja córa nie dała rady zrobić ani jednego obrazka przyciskała szybko i nierówno, wkładając palce do pudełecZKA Z TUSZEM. Po pewnym czasie stempelki były całe w tuszu tak samo jak nasze palce ( na szczęście chusteczki nawilżane sobie poradziły)a także bluzka i buzia córki. Plusem jest iż da się je rozłożyć i dokładnie umyć.
Ogólnie stempelki są fajną sprawą by zająć pociechę na jakiś czas. To było Nasze pierwsze spotkanie z nimi i może temu poszło Nam niezbyt profesjonalnie lub po prostu leżały one zbyt długo w sklepie i tusz który by się sprawdził zdążył wyschnąć. Już kiedyś kupiłyśmy z tej serii autka która jadąc miały robić szlaczek jednak zostały Nam same autka.
Jednak Mikołaj się sprawdził mimo wszystko.
Jest to zestaw 8 stempelków i gąbeczki z tuszem. Do wyboru był kolor niebieski tuszu oraz różowy. W każdym z tych 2 zestawów są inne postacie stempelków. Chciałyśmy różowy jednak wzorki jakie tam były zupełnie nie przypadły nam do gustu i pozostał kolor niebieski.
Kotek, kurka i piesek a także myszka, krówka i zajączek są super jak dla małego dziecka. Jednak jeden stempelek podłużny z dwoma motylkami/pszczółkami ma pomiędzy nimi coś co nie ukrywając dla Mnie przypomina kupy a chyba miało być ulami.
Dziecko wylądowało w łóżku rodziców opatulone kołdrą z zeszytem na kolanach przygotowane do odkrycia co jest w tym malutkim pudełeczku.
Otwieramy ii..niestety na poduszeczce nie ma ani trochę tuszu ( pytanie czy wysechł czy po prostu trzeba samemu się zatroszczyć o to). Pomysłowa matka przypomniała sobie iż w komodzie leżą naboje do pióra. Nie myśląc dużo wylałam zawartość jednego na niebieską poduszeczkę.
Dziecko niecierpliwie wierciło się na swoim miejscu i co chwilę wyrywało mi stempelki.
Pierwsze próby jednak nie przyniosły oczekiwanego rezultatu.
Zające nie miały ani oczu ani noska, kurka też była pozbawiona oczek, rysunki wychodziły niekompletne lub rozmazane.
Za lekko przyciskany stempelek sprawiał że obrazek był niekompletny a zbyt mocno przyciskany rozmazywał fragmenty. Trzeba było dużo cierpliwości i precyzji by wykonać idealny obrazek. Moja córa nie dała rady zrobić ani jednego obrazka przyciskała szybko i nierówno, wkładając palce do pudełecZKA Z TUSZEM. Po pewnym czasie stempelki były całe w tuszu tak samo jak nasze palce ( na szczęście chusteczki nawilżane sobie poradziły)a także bluzka i buzia córki. Plusem jest iż da się je rozłożyć i dokładnie umyć.
Ogólnie stempelki są fajną sprawą by zająć pociechę na jakiś czas. To było Nasze pierwsze spotkanie z nimi i może temu poszło Nam niezbyt profesjonalnie lub po prostu leżały one zbyt długo w sklepie i tusz który by się sprawdził zdążył wyschnąć. Już kiedyś kupiłyśmy z tej serii autka która jadąc miały robić szlaczek jednak zostały Nam same autka.
Jednak Mikołaj się sprawdził mimo wszystko.
Subskrybuj:
Posty (Atom)