Tak wróciłyśmy już do domu. Wszyscy szczęśliwi i już nie płaczą za Nami
Żartuję. Nikt nawet nie zauważył, że Nas nie było kilka dni :)
Urlopik cudowny. Pierwszy tydzień powolny i leniwy zaś drugi przeminął tak szybko, że trudno było uwierzyć, że już trzeba pakować walizki i wracać do domu.
Świeże powietrze, pola. łąki, lasy i cisza. Wyjazdy nad jezioro i późne powroty do domu. Zimne lody, muzyka i brak wolnej chwili na smutki. Spotkania w gronie rodzinnym, granie w kości, spacery, plac zabaw. Energia od rana do 2 a czasem 3 w nocy Ale wiadomo wszystko co dobre szybko się kończy. Dziecko się umęczyło zanim dojechałyśmy do Warszawy, w dodatku na dworcu okazało się, że pociąg ma 20 minut opóźnienia i może to się jeszcze zmienić. Dobrze, że tylko na tylu się skończyło, ponieważ kołobrzeg był opóźniony o 40 minut i ciągle mogło ulec to jeszcze zmianie. Miły głos poinformował, że jeśli ktoś ma ochotę to w tym czasie może skorzystać z darmowego picia lub kanapki. wystarczyło pokazać tylko bilet na ten spóźniony pociąg. Nasz wreszcie przyjechał i ruszyłyśmy w drugą część podróży. Po godzinie córka ułożyła się do spania a Ja miałam czas na poczytanie książki. w końcu zostało jeszcze 3,5 godziny jazdy.
Wracając zastanawiałam się czy czeka na Mnie w domu chociaż jedna jakaś przesyłka. A nie wróć. Wiedziałam, że dwie mają przyjść i troszkę niecierpliwie czekałam aż otworzę tą wyczekiwaną.
Jeszcze w pociągu w drodze powrotnej córka otrzymała zestaw dla małego podróżnika.
A tak wyglądał

w środku jest książeczka do kolorowania
naklejki i cztery kredki
Córka była gotowa już w pociągu malować ale sen okazał się ważniejszy.
Po wejściu do domu zastałam niestety tylko taki widok
z drugiej strony lepszy rydz niż nic
Od jutra zacznę zdradzać co zawierała każda przesyłka. Dzisiaj muszę jeszcze wywiesić pranie na balkon, chociaż coś się chyba chmurzyć zaczyna i dokończyć obiad, żeby jak mąż wróci było cieplutkie i gotowe. Przywiozłam kilka nowych przepisów które muszę wypróbować
Fajnie, że odpoczęłyście :)
OdpowiedzUsuń