Tak zaczyna się ta opowieść. Historia Joanny Sałyga
W marcu 2010 roku, z powodu nasilającego się bólu w podbrzuszu, między załatwianiem sprawunków, a wyjazdem na weekend na Mazury,wpadłam na szybką kontrolę do ginekologa.
Niepokój lekarza podczas badania USG sparaliżował mnie. Dalsze badania - przeraziły!
Jestem szczęśliwa, że zachorowałam. Przede wszystkim, dzięki rakowi zrozumiałam, że niewiele jest spraw wartych martwienia się.Choroba wzbogaciła moje macierzyństwo oraz moją relację z Mamą, ale przede wszystkim scementowała związek z partnerem, którego poznałam na krótko przed wykryciem choroby - wiem, że mogę na Nim całkowicie i we wszystkim polegać.
Moje życie jest całkowicie inne niż przed zachorowaniem. Łatwo się męczę, potrzebuję w ciągu dnia zdrzemnąć się, muszę często jeść i bardzo uważać na to, co jem.Muszę dbać o siebie, chodzić na badania kontrolne. Ale są to nieprzeszkadzające drobiazgi - najważniejsze przecież, że żyję!"
(fragmenty pochodzą ze strony internetowej Fundacji Rak'n Roll z opisu historii Pani Joanny. A cała historia tutaj )
Dzielna młoda kobieta która opisywała swój świat wiedząc, że jest chora. Kobieta która się nie poddała.
Więcej informacji o wyjątkowej kobiecie w wielkim skrócie znajdziecie tutaj
Osoby które chciałyby poznać losy tej walecznej kobiety odsyłam na bloga Chustki.
Tacy ludzie pozostają w pamięci na zawsze i przy głębszym poznaniu zmieniają wizję tego świata.
Zawsze trzeba
podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim
cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie
niesie nam los.
Bowiem każdego dnia wraz z dobrodziejstwami słońca Bóg obdarza nas chwilą, która jest w stanie zmienić to wszystko, co jest przyczyną naszych nieszczęść. I każdego dnia udajemy, że nie dostrzegamy tej chwili, że ona wcale nie istnieje. Wmawiamy sobie z uporem, że dzień dzisiejszy podobny jest do wczorajszego i do tego, co ma dopiero nadejść. Ale człowiek uważny na dzień, w którym żyje, bez trudu odkrywa magiczną chwilę. Może być ona ukryta w tej porannej porze, kiedy przekręcamy klucz w zamku, w przestrzeni ciszy, która zapada po wieczerzy, w tysiącach i jednej rzeczy, które wydają się nam takie same. Ten moment istnieje naprawdę, to chwila, w której spływa na nas cała siła gwiazd i pozwala nam czynić cuda. Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, iż ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń. I choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu, a z czasem będziemy mogli spojrzeć wstecz z dumą i wiarą w nas samych.
Biada temu, kto nie podjął ryzyka. Co prawda nie zazna nigdy smaku rozczarowań i utraconych złudzeń, nie będzie cierpiał jak ci, którzy pragną spełnić swoje marzenia, ale kiedy spojrzy za siebie – bowiem zawsze dogania nas przeszłość – usłyszy głos własnego sumienia: „A co uczyniłeś z cudami, którymi Pan Bóg obsiał dni twoje? Co uczyniłeś z talentem, który powierzył ci Mistrz? Zakopałeś te dary głęboko w ziemi, gdyż bałeś się je utracić. I teraz została ci jedynie pewność, że zmarnowałeś własne życie.”
Biada temu, kto usłyszy te słowa.
Bowiem każdego dnia wraz z dobrodziejstwami słońca Bóg obdarza nas chwilą, która jest w stanie zmienić to wszystko, co jest przyczyną naszych nieszczęść. I każdego dnia udajemy, że nie dostrzegamy tej chwili, że ona wcale nie istnieje. Wmawiamy sobie z uporem, że dzień dzisiejszy podobny jest do wczorajszego i do tego, co ma dopiero nadejść. Ale człowiek uważny na dzień, w którym żyje, bez trudu odkrywa magiczną chwilę. Może być ona ukryta w tej porannej porze, kiedy przekręcamy klucz w zamku, w przestrzeni ciszy, która zapada po wieczerzy, w tysiącach i jednej rzeczy, które wydają się nam takie same. Ten moment istnieje naprawdę, to chwila, w której spływa na nas cała siła gwiazd i pozwala nam czynić cuda. Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, iż ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń. I choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu, a z czasem będziemy mogli spojrzeć wstecz z dumą i wiarą w nas samych.
Biada temu, kto nie podjął ryzyka. Co prawda nie zazna nigdy smaku rozczarowań i utraconych złudzeń, nie będzie cierpiał jak ci, którzy pragną spełnić swoje marzenia, ale kiedy spojrzy za siebie – bowiem zawsze dogania nas przeszłość – usłyszy głos własnego sumienia: „A co uczyniłeś z cudami, którymi Pan Bóg obsiał dni twoje? Co uczyniłeś z talentem, który powierzył ci Mistrz? Zakopałeś te dary głęboko w ziemi, gdyż bałeś się je utracić. I teraz została ci jedynie pewność, że zmarnowałeś własne życie.”
Biada temu, kto usłyszy te słowa.
Bo uwierzył w cuda, dopiero gdy magiczne chwile życia odeszły na zawsze.
(
fragment książki Paulo Coelho "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny
Jeśli masz ochotę napisz kilka słów
Chcesz obserwować zapraszam, będzie mi bardzo miło i na pewno odwiedzę Twojego bloga.
Życzę miłego dnia