W weekend będąc u Moich rodziców postanowiłyśmy z mamą zrobić faworki. Niestety nie brałyśmy pod uwagę małego, natrętnego pomocnika w postaci córki. Młoda twardo "biła" ciasto wałkiem, sypała mąką na prawo i lewo, wykłócała się o nożyk do faworków Było dużo śmiechu, trochę nerwów ale wreszcie wieczorem można było zasiąść do jedzenia. My robiłyśmy z podwójnej porcji ponieważ było nas 6 osób i chcieliśmy by zostało trochę tych słodkości na niedzielę. Po zrobieniu faworków mama stwierdziła, że kiedyś było inaczej. Do ciasta wgniatało się trzy kubki śmietany i wychodziło ich tyle, że jeszcze woziłam do narzeczonego. Tym razem mąka "przyjęła" tylko jeden pełen kubek śmietany i troszkę z drugiego. Postanowiłam w niedzielę po śniadaniu (koziołki z parówek w cieście naleśnikowym i sałatka z jajek, serka topionego, pomidora i musztardy-przepis pojawi się niebawem) dorobić faworków aby zabrać je do Nas do domu.
Składniki:
- 2 szklanki mąki
- 2 żółtka
- 1 łyżka spirytusu lub octu
- 10 dag masła
- 1 łyżka cukru
- 1/2 łyżeczki soli
- kwaśna i gęsta 18% śmietana ( tyle ile się wgniecie w ciasto aby było zwarte)
Wszystkie składniki mieszamy w misce i wyrabiamy ręką. Następnie wykładamy na stolnicę lub deskę i przez 15 minut "bijemy" ciasto wałkiem. Wkładamy do woreczka i do lodówki na godzinę.
Wyjmujemy. Stolnicę oprószamy mąką, ucinamy kawałek ciasta i wałkujemy ( bardzo cieniutkie ciasto sprawi, że faworki będą kruche. Za grube mogą spowodować gumowatość faworka. Wycinamy paski i robimy nacięcie na środku. Przekładamy jeden koniec faworka przez wycięty otwór.
W garnku ( u Nas jest mała gęsiarka) roztapiamy smalec. Kiedy będzie już rozgrzany wrzucamy kilka faworków, smażymy a następnie odwracamy na drugą stronę. Stopień zarumienienia dopasowujemy do swoich upodobać. Wyjmujemy na gazetę aby przestygły i obciekł z nich nadmiar tłuszczu. Przekładamy na tacę i posypujemy cukrem pudrem.
Ja w niedzielę zrobiłam faworki z takiej ilości składników jak podałam wyżej. Wykorzystałam ten niepełny kubek śmietany który pozostał po sobocie i wystarczyło.
A faworków wyszło z tego tyle:
Jakość zdjęcia tragiczna ale coś mi się musiało poprzestawiać w aparacie
A TUTAJ MAŁA CIEKAWOSTKA DLA OSÓB KTÓRE NIE LUBIĄ ODDZIELAĆ ŻÓŁTKA OD BIAŁKA LUB NIE ZAWSZE IM SIĘ TO UDAJE:
jajko ostrożnie wybijamy na talerzyk
następnie używamy pustej plastikowej butelki którą delikatnie naciskamy i przystawiamy do żółtka
Filmik z tym pomysłem możecie też zobaczyć u chłopaków z 5 sposobów na...
A jeśli chcecie coś więcej zapraszam na stronę główną chłopaków. Filmiki są najróżniejsze a często pomysły są naprawdę fajne.
Jak ja bym sobie coś takiego teraz zjadła, mhmm, pycha. ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie mąż się do nich dosiadł, ciekawi mnie czy coś zostanie dla mnie
UsuńOoo, nie widziałam wcześniej takiego sposobu na oddzielanie :D Muszę spróbować :D
OdpowiedzUsuń